Nauczanie muzyki tradycyjnej
Wielu współczesnych animatorów muzyki tradycyjnej wspomina swoje „odkrycie” niezwykłości muzyki tradycyjnej jak miłość od pierwszego wejrzenia. Zazwyczaj potrzebny był jakiś impuls: audycja w radiu, koncert, festiwal, ale często też spotkanie „oko w oko” z mistrzem takiej muzyki. Usłyszymy to od ludzi pasjonujących się dziś muzyką tradycyjną, odnajdziemy to we wspomnieniach i życiorysach wielkich kompozytorów na czele z Chopinem, Szymanowskim, Kilarem.
U mnie było inaczej. Muzykę góralską miałem w domu. Ojciec – Władysław Trebunia-Tutka, malując portrety swojego dziadka, najsłynniejszego dudziarza góralskiego przełomu XIX i XX wieku, w przerwach umilał sobie czas graniem na starodawnych dudach lub „sabałowych” gęślikach. Słuchał nagrań wybitnych mistrzów z Podhala, komentował je jakby mówiąc sam do siebie. Już jako kilkunastoletni chłopak zrozumiałem, że mam na wyciagnięcie ręki skarb – muzykę, która jest moim osobistym, niezwykłym dziedzictwem. Buntowałem się przeciw temu „rodzinnemu obowiązkowi”, bo przecież chciałem być wtedy… liderem zespołu rockowego!
Dziś wiem, że różne drogi prowadzą do zachwytu nad muzyką tradycyjną. Jednak od zauroczenia do dojrzałej miłości też długa droga. Mam świadomość, że muzyka moich przodków – muzyka góralska, jest bardzo uprzywilejowana. Prawie od dwustu lat intryguje wszystkich, którzy przyjeżdżają w Tatry: jednych denerwuje, innych zachwyca. Jest tak wyrazista i oryginalna, że – jak pisał Szymanowski – „nie ma mowy nawet o obojętności”.
Od lat uczę muzyki góralskiej. Chcąc mieć z kim grać, uczyłem z pasją swoje młodsze rodzeństwo, potem kolegów w szkole średniej, przyjaciół w Studenckim Zespole Góralskim „Skalni” w Krakowie. Po studiach na Wydziale Architektury wróciłem na Podhale i rozpocząłem z pasją projektowanie, a równocześnie pracę z góralskimi zespołami. Najważniejsza, bo trwająca już 26 lat, to nauczanie muzyki w Tatrzańskim Centrum Kultury „Jutrzenka” w Zakopanem. Opracowałem własny autorski program, który modyfikowany i rozwijany przez lata, przynosi znakomite efekty. Za sukces uważam nie tylko czołowe miejsca moich uczniów w konkursach ogólnopolskich, czasem nawet międzynarodowych, ale przede wszystkim stałe muzykowanie większości absolwentów. Nawet ci, którzy nie grają na co dzień, których widuję na koncertach i festiwalach jako świadomych odbiorców dobrej muzyki, są dowodem na skuteczność i potrzebę tak prowadzonej edukacji.
Mój program nauczania oparty jest na tradycyjnym modelu przekazu „mistrz i uczeń”. Z racji znacznej liczby uczestników zajęć i ograniczonej liczby godzin nie mogą to być zajęcia indywidualne. Grupy liczące od 6 do 12 osób mają jednak zaletę wzajemnego współdziałania uczestników i już od początku uczą pracy w zespole. Cztery poziomy zaawansowania nie wyczerpują wszystkich potrzeb osób biorących udział w zajęciach, ale od początku jednym z ich najważniejszych elementów jest indywidualizacja procesu nauczania. To dosyć trudne zadanie, ale jednak możliwe.
By ułatwić naukę uczniom nieznającym nut, wymyśliłem prosty zapis palcowy, który umożliwia samodzielne ćwiczenia w domu już po kilku tygodniach zajęć. Pozwala też na etapowanie trudności: od zasadniczej linii melodycznej (prym) i najprostszy sposób akompaniowania (sekund II), po wariantowe granie z ozdobnikami i bardziej skomplikowany sekund I. Opublikowany w tamtym roku przez Polskie Wydawnictwo Muzyczne mój podręcznik do nauki gry na skrzypcach i basach góralskich Muzyka Skalnego Podhala zawiera też zapis nutowy trzech partii skrzypiec i basów oraz „Garść teorii”, czyli podstawowe informacje o historii muzyki góralskiej i najważniejszych jej współtwórcach.
Najważniejszym elementem w nauczaniu muzyki tradycyjnej jest jednak osłuchanie z wzorcowymi nagraniami (m.in. zamieszczonymi na stronie PWM), nagraniami dawnych mistrzów, a przede wszystkim bezpośredni kontakt z wybitnymi wykonawcami tej muzyki. Służą temu przeróżne formy posiadów muzykanckich, warsztaty, przeglądy i konkursy, gdzie można osłuchać się ze stylową interpretacją, charakterystyczną dla regionu, subregionów, a nawet poszczególnych miejscowości. Nie ma to oczywiście nic wspólnego z pseudo-góralską muzyką rozrywkową najniższych lotów. Tradycyjna muzyka góralska jest o wiele bliżej muzyki renesansowej i barokowej niż płytkiej i bezbarwnej muzyki pop.
Przygoda z graniem muzyki tradycyjnej może przerodzić się w pełny pasji sposób na życie, a stopniowe poznawanie jej tajemnic jest niezwykle wciągające, dla wielu również inspirujące. Zawsze chętnie dzielę się jej tajnikami z każdym, kto z szacunkiem podchodzi do dzieła całych pokoleń utalentowanych muzycznie ludzi gór. Jesteśmy im winni kultywowanie tego dziedzictwa, bez którego utracilibyśmy naszą tożsamość i wartości.
Krzysztof Trebunia-Tutka